Szefowa ministerstwa infrastruktury i rozwoju twierdzi, że bramki nie zdały egzaminu. W planach ma dwa systemy.
Elżbieta Bieńkowska otwarcie przyznaje, że bramki na autostradach z poborem opłat to nie był dobry pomysł. Kilka miesięcy temu powołała więc specjalny zespół w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, który bada możliwe alternatywy dla bramek.
Teraz zdradza, że w grę wchodzą dwa rozwiązania. Winiety, znane chociażby w Czechach, Słowacji, czy Austrii lub system elektroniczny. Możliwa jest także kombinacja obu. – Nie chodzi o to, żeby płacić za wszystkie drogi w Polsce, po których się nie jeździ. Chodzi o to, żeby płacić za te odcinki, którymi się przejedzie. I tutaj wchodzą w grę dwa główne wyjścia: system winietowy albo elektroniczny pobór opłat, z modyfikacjami obu systemów. Na pewno decyzja o tym, w którą stronę pójdziemy, będzie do końca września – twierdzi szefowa resortu.
Jak podkreśla Bieńkowska, system który wdrożymy ma służyć przez wiele lat. Dlatego już od przyszłych wakacji mogą pojawić się na autostradach jego pilotażowe wersje. Chodzi o to, aby sprawdzić go w warunkach wzmożonego ruchu.
Ponadto minister dodaje, że większą szansę na wdrożenie w naszym kraju ma system elektroniczny. Powód wyboru takiego rozwiązania jest prosty. Większość krajów Unii Europejskiej powinno mieć jednolity system, dzięki któremu znacznie usprawni się podróżowanie dla wszystkich mieszkańców UE.
– Unia Europejska będzie zmierzać w kierunku elektronicznego poboru opłat, a te kraje które mają winiety w ciągu najbliższych lat będą musiały przejść na system elektroniczny – zauważa Bieńkowska. Bramki na autostradach okazały się więc nietrafionym pomysłem. Co według Was powinno je zastąpić?